Tower Racing

Szukaj

Idź do treści

Tesio-Wzrok konia wyscigowego



Federico Tesio
Wzrok konia wyścigowego

tłum. Małgorzata Caprari

O Napoleonie mówiono, iż posiadał on „orli wzrok", co miało oznaczać, iż jego wzrok był bardzo dobry. Nie słyszałem, aby ktokolwiek mówił o „końskim wzroku"
Tak wi
ęc dobry wzrok nie może być uważany za cechę charakterystyczną konia. Przyjmując dla porównania wzrok ludzki, zawsze zastanawiałem się, czy konie widzą lepiej czy też gorzej od nas.
Szukając odpowiedzi na to pytanie przewertowałem wiele książek napisanych w różnych językach od czasów starożytnych aż do współczesności. Nie znalazłem żadnej wzmianki na ten temat. Zacząłem więc wypytywać weterynarzy, oficerów kawalerii, stangretów, dżokei i innych ludzi związanych z koń
mi. Co takiego? Nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy!
Tak więc problem zaciekawił mnie bardzo i postanowiłem sam znaleźć odpowiedź na to pytanie. Aby odkryć jakąś prawidłowość należy pilnie obserwować, eksperymentować i wreszcie dedukować z wyników doświadczeń.
Okulista każe pacjentom odczytywać litery różnej wielkości napisane na specjalnej tablicy. Eksperymentuje i dedukuje. Lecz metoda ta zawodzi w przypadku zwierząt.
Pomyślałem zatem o dokładnej obserwacji konia i jego reakcji na poszczególne zjawiska wizualne. Szybko zorientowałem się, że wzięcie wzroku ludzkiego jako punktu odniesienia jest pomyłką. Co prawda narząd wzroku jest podobny, jednak w przypadku człowieka wzrok jest wspomagany przez zdolność logicznego myślenia. Człowiek na kawałku brudnego płótna może dostrzec sztorm na morzu, a wśród czarnych i białych plam przewijających się na ekranie kina potrafi dostrzegać mężczyzn, kobiety, dzieci, miłość i przestępstwa. Potrafi też (rzecz to zaiste wspaniała) w układzie paru liter na przykład
„por" dostrzec warzywo (w oryginale uva, winogrono) . To już nie jest zwykły wzrok, lecz transpozycja imaginacyjna.
Na obrazie Salvatora Rosy ko
?nie dostrzega podobnych sobie koni ani też gór na horyzoncie. Koń spostrzega dany obiekt z bliska, po dotknięciu go nosem i obwąchaniu, określa go więc na podstawie kształtu i zapachu. I tak samo nasuwa się pytanie:
Jaka jest największa odległość z jakiej koń
wyłącznie za pomocą wzroku, bez udziału innych zmysłów jest w stanie rozpoznać i oszacować przedmiot, który go interesuje? Po sformułowaniu tego pytania rozpocząłem całą serię doświadczeń.

Do
świadczenie nr 1

Na zewnętrznej ścianie stajni, niezbyt wysoko nad ziemią namalowałem ogromnego białego konia o wyraźnym profilu na ciemnym tle. Wydawało mi się, że treść rysunku powinna być zrozumiała nawet dla bardzo małego dziecka. Od piętnastu lat każdego ranka, trzydziestka koni wracając z porannego treningu przechodzi drogą wiodącą wprost do rysunku, i skręca w bok zaledwie parę metrów przed nim. Żaden koń nigdy nie zdradził zainteresowania tym wizerunkiem, a tym bardziej w sposób widomy nie rozpoznał podobizny swojej czy współbraci.

Doświadczenie nr 2

Na rozległym, ogrodzonym stacjonatą pastwisku, stadko 8 źrebiąt pasie się w odległości około 300 metrów od bramy wejściowej.
Otwieram bramę, wprowadzam i puszczam luzem inne źrebię, dotychczas nie znane pasącym się rówieśnikom. Nowoprzybyły, mocno zdezorientowany, rozgląda się dookoła szukając swych zwykłych towarzyszy. Z odległości 300 metrów nie dostrzega innych koni. Rusza więc na poszukiwanie... Wydaje mu się, że jest sam, więc zaczyna rżeć. Jeden z pasących się źrebaków przerwał pasionkę, podniósł głowę i zarżał w odpowiedzi. Teraz konie dzieli już około 200 metrów. Nowy idzie dalej. Z odległości 150 metrów konie już się widzą... wzajemnie się obserwują... wreszcie zbliżają się do siebie. Są już blisko, wreszcie spotykają się nos w nos... teraz się obwąchują. Nowy źrebak z początku nie spotyka się z przejawami sympatii. Ze wszystkich stron sypią się na niego razy i szybko umyka przed silnymi ugryzieniami i kopnięciami. Stadko podąża za nim... lecz szybko zostaje zawarty
„zbrojny pokój", nacechowany nieufnością. Następnego dnia nowoprzybyły źrebak jest już pełnoprawnym członkiem stada.
To doświadczenie miałem okazję przeprowadzać wielokrotnie, i zawsze miało ono jednakowy przebieg.

Doświadczenie nr 3

Wiosną, na urodzajnych pastwiskach pasą się źrebięta razem z matkami. Klacze skubią trawę, a źrebięta ssą mleko i bawią się razem. W trakcie zabawy nierzadko znacznie oddalają się od matek i tracą je z pola widzenia. Z odległości około 60 metrów źrebię nie potrafi już odróżnić matki od innych klaczy... Zaczyna więc rżeć... Matka odpowiada... I wreszcie prowadzeni głosem matka i dziecko odnajdują się wzajemnie... Nie słychać już rżenia czyli ko
?skiego wołania.

Doświadczenie nr 4

Wracam na to samo pastwisko, gdzie przeprowadziłem też doświadczenie nr 2. Teraz znajdują się tam inne źrebięta. łem ze sobą długi bat. Strzelam z bata. Stadko źrebiąt momentalnie rusza cwałem.Zbliżają się do zamkniętej drągami bramy. Nie zwalniają... Wydaje się, że za moment rozbiją sobie głowy o ogrodzenie... Brakuje zaledwie kilku metrów...Próbują zatrzymać się, lecz bez powodzenia... I nagle ostro skręcają wzdłuż ogrodzenia. Z jakiej odległości zauważają niebezpiecze
?stwo zderzenia się z drągami? Wiem, że konie z reguły unikają tratowania ludzi i dlatego dokonuję próby na sobie samym. Zatrzymuję się w dowolnym miejscu na pastwisku. Daję jednemu ze stajennych bat, aby pogonił galopujące konie wprost na mnie. Nadbiegają... Stoję nieruchomo... Przez moment wydaje mi się, że już nic nie zdoła mnie uratować... Kiedy konie są zaledwie kilka metrów ode mnie, niespodziewanie uskakują w bok...Przebiegają koło mnie nie dotykając mnie nawet. Kiedy mnie zobaczyły? Pewne jest, że nie skręciły wcześniej niż dwa, trzy metry ode mnie.


Możnaby zatem powiedzieć, że z im większą szybkością poruszają się konie, tym mniejsza jest odległość z jakiej są w stanie oszacować dany przedmiot, a także w ogóle zdać sobie sprawę z jego istnienia. Wydaje się to dziwne, jest jednak prawdziwe. przeprowadzonych doświadcze?zdaje się wynikać, że ko?pełnej krwi stojąc nieruchomo, widzi dobrze dany obiekt z odległości 150 metrów.
Jednak kiedy ko
?galopuje, znajduje się w stanie podniecenia i z tego powodu dostrzeże ten sam, co uprzednio, obiekt, dopiero z odległości około 100 metrów. W momencie, gdy zauważy przeszkodę, jeśli jego zdaniem należy ją ominąć, błyskawicznie podejmuje decyzję.
Wiemy, że ko
?pełnej krwi pokonuje 50 metrów w ciągu 3 sekund. I dlatego prawdopodobnie muszą upłynąć owe 3 sekundy odpowiadające 50 metrom, od chwili, kiedy decyzja ominięcia przeszkody została podjęta do jej wykonania. I tak znaleźliśmy się w odległości 50 metrów od przeszkody. A ponieważ siła bezwładności uniemożliwia natychmiastowe zatrzymanie się, bądź uskoczenie w bok, udaje się to dopiero w bezpośredniej bliskości przeszkody, tak jak wykazały nasze doświadczenia.

Doświadczenie nr 5

Następnego ranka, zanim konie opuściły stajnie, poszedłem na pastwisko, gdzie wcześniej dokonywałem swoich doświadcze
?, w towarzystwie robotnik_w wyposażonych w pędzle i wiadra wypełnione wapnem do bielenia ścian. łem im namalować długą białą linię, biegnącą przez środek pastwiska. Następnie kazałem wpuścić na pastwisko źrebięta.
Na początku oczywiście zaczęły brykać i wierzgać, chcąc rozprostować nogi po całonocnym wypoczynku. Jednak na kilka metrów przed białą linią nagle hamują, jakby przed przeszkodą nie do pokonania, i zawracają.
Zmysł wzroku funkcjonuje zawsze w ten sam sposób.
Po jakimś czasie, najciekawsze ze źrebiąt rozpocznie dokładniejsze oględziny
„przeszkody", posługując się przy tym także węchem i dotykiem. Najpierw wszystko dokładnie obwącha, potem delikatnie postawi na linii kopyto, a na koniec ostrożnie ją przekroczy... Pierwszego śmiałka naśladują inne źrebięta i wkrótce wszystkie dochodzą do wniosku, że ów dziwny obiekt nie stanowi dla nich przeszkody.

Doświadczenie nr 6

Jest to raczej jedna z moich obserwacji, jeszcze z czasów mej kariery jeździeckiej, kontynuowana także i później. W młodości wielokrotnie uczestniczyłem w wyścigach z przeszkodami, rozgrywanych w wielu krajach i na różnych hipodromach. Ogółem wziąłem udział w 503 gonitwach. Do dnia dzisiejszego miałem okazję obserwować chyba więcej niż 5000 wyścigów przeszkodowych. Widziałem wiele koni odmawiających skoku, ale nigdy nie widziałem, aby koń
okazywał chęć wyłamania dalej niż 150 metrów przed przeszkodą. Zwykle konie albo stopują w ostatniej chwili, albo uskakują w bok, lub też usiłują wyłamać na około 50 metrów od przeszkody. Fakt ten zdaje się potwierdzać moje wcześniejsze założenia.

Doświadczenie nr 7

Nigdy nie zdarzyło mi się widzieć konia podnoszącego oczy ku niebu, wierzchołkowi topoli czy też oknu drugiego piętra jakiegoś domu.
W Rzymie tor roboczy w Ciampino graniczy z lotniskiem, od którego oddziela go jedynie parkan z drucianej siatki. Konie galopują podczas gdy startujące bądź podchodzące do lądowania samoloty przelatują zaledwie 30-40 metrów ponad ich głowami.
Żaden z koni nigdy nie uniósł głowy aby przyjrzeć się niepokojącemu zjawisku. Po prostu nie zwracają na to uwagi, ponieważ zdają sobie sprawę, że hałas ten w niczym im nie zagraża. Natura nie pozwala na zbyteczne gesty, które powodują niepotrzebne zużycie energii.
Pewnego dnia, kiedy było nas ze dwadzieścia osób, wszyscy z ko
?mi w ręku, jakiś samolot przeleciał nad naszymi głowami bardzo nisko, wydaje mi się, że nie więcej niż 10 metrów. Kilka koni spłoszyło się, lecz nawet żaden z nich nie spojrzał w górę. Może prawdziwymi sprawcami zamieszania byli w istocie ludzie, którzy spoglądając z zaniepokojeniem ku górze swój niepokój przenieśli na zwierzęta.

(*) Kilka dni przed oddaniem tej książki do druku, miałem okazję zobaczyć angielskiego ogiera Hyperiona na wybiegu przed boksem. W pewnej chwili w dużej odległości przeleciał samolot. Można było wyraźnie słyszeć szum śmigieł. Z
pewnym zainteresowaniem zwrócił głowę w stronę, z której nadlatywał samolot. Opiekujący się ogierem masztalerz stwierdził: Hyperion ogląda samoloty. W rzeczywistości koń wcale nie przyglądał się samolotowi, lecz przysłuchiwał się z zainteresowaniem dochodzącym go dźwiękom, nie zdradzając przy tym żadnych oznak zaniepokojenia czy też strachu.

Doświadczenie nr 8

Koń
potrafi patrzeć daleko w tył. Często przytrafiało mi się być świadkiem takiej oto komicznej scenki. łody ko?zaczyna kaprysić. Przed bramą prowadzącą na tor roboczy zapiera się czterema nogami i nie chce ruszyć z miejsca. Jeździec go ponagla. Koń ednak nadal pozostaje nieruchomy niczym pomnik. Trzeba go więc ukarać. Zaczyna wierzgać, lecz przednie nogi nadal nie ruszają się z miejsca. Tak więc trenerowi nie pozostaje nic innego, jak wziąć długi bat i chowając go za plecami zbliżyć się na tyle do opornego wychowanka, aby zaaplikować mu dwa solidne uderzenia po zadzie. Koń natychmiast rusza do przodu, pragnąc jak najszybciej oddalić się z niebezpiecznego miejsca i spokojnie już wchodzi na tor.
Następnego dnia koń
nów zaczyna kaprysić... Trener znów zbliża się, aby powtórzyć „lekcję". Jednak koń dostrzega go już kątem oka z odległości 20- 30 metrów i szybko rusza z miejsca nie czekając aż trener zdąży się zbliżyć. W ten sposób koń traci narów.
Potwierdzenie tej w
łaściwości końskiego wzroku dają nam wyścigi. Dżokej prowadzący wyścig, aby zobaczyć resztę stawki musi odwrócić głowę. Koń w tym samym celu nie musi głowy odwracać. I właśnie dlatego na torach wyścigowych są w użyciu tzw. „okulary", które nakłada się na czas gonitwy koniom, które widząc zbliżających się rywali, odmawiają walki.

Konie i drut kolczasty

Kiedy drogą wyżej opisanych doświadcze
?doszedłem do wniosku, że koń jest ktkowidzem, dotarła do mnie wiadomość, która zdawała się dowodzić czegoś wprost przeciwnego. Otóż w Nowej Zelandii konie myśliwskie bez trudu pokonują przeszkody z drutu kolczastego, którego używa się tam do grodzenia pastwisk.
Kiedy Anglosasi rozpoczęli kolonizację Nowej Zelandii z ojczyzny przywieźli ze sobą konie i psy myśliwskie, aby móc dalej oddawać się swemu ulubionemu sportowi: polowaniu par force. Nieobecne lisy z powodzeniem zastępowały dzikie psy dingo. Wjątkowo jedynymi przeszkodami podczas tych polowa
?były żywopłoty i naturalne rowy. Wkrótce jednak pojawiły się nowe przeszkody, na pozór nie do pokonania, co stawiało pod znakiem zapytania całą przyszłość konnych polowań. Otóż pastwiska i całe posiadłości zaczęto otaczać zasiekami z drutu kolczastego, co miało stanowić najbardziej skuteczną ochronę przed większymi dzikimi zwierzętami.
W Anglii, żeby złapać lisa, nikt nie zaryzykowałby skoku przez barierę z drutu kolczastego.
W Nowej Zelandii jednak poważono się na to.
Konie pokonały czysto tą ledwie dostrzegalną przeszkodę. Tak więc należałoby chyba stwierdzić, że mimo wszystko są one obdarzone doskonałym wzrokiem. Otóż nie.
Zwróćcie uwagę, w jaki sposób człowiek uczy konia skakać przez drut. Otóż zsiada on z siodła i podprowadza konia w ręku do przeszkody, w taki sposób, aby koń
dotknął jej nosem. Zwierzę zatem stwierdziło namacalnie, że przeszkoda istnieje.Człowiek nagradza konia, a następnie podprowadza go na lonży do przeszkody poganiając go przy tym głosem, a gdy trzeba, czasem i batem. Ko?decyduje się i skacze, człowiek nagradza go pękiem trawy i pieszczotą. Potem wystarczy dosiąść konia i powtórzyć ćwiczenie pod jeźdźcem.
Ko
?zrozumiał o co chodzi, i to wystarczyło aby opanował sztukę. Ko?jest inteligentny, więc natychmiast stwierdził, że:
1. drut kolczasty jest słabo widzialny z większej odległości;
2. jest on rozciągnięty pomiędzy dwoma dobrze widzialnymi słupkami;
3. kiedy się go dotyka, czuje się ból;
4. człowiek wymaga przeskoczenia przez drut;
5. aby uniknąć kary, koń
musi być posłuszny.
I dlatego właśnie koń
jest posłuszny woli człowieka i skacze oszacowując wysokość przeszkody na podstawie wysokości słupków.
Istnieje jeszcze inne wytłumaczenie tego zjawiska. Szósty zmysł. Jest to ten zmysł, który my ludzie utraciliśmy w procesie ewolucji, a który u koni pozostał nadal dobrze rozwinięty. I właśnie dzięki temu zmysłowi ko
?może odbierać wibracje interesującego go obiektu i dokładnie ocenić jego wymiary. Zmysły nigdy nie działają całkowicie niezależnie od siebie i wspomagają się wzajemnie pod kontrolą mózgu. Dziecko za pomocą wzroku dostrzega księżyc i wyciąga rączkę, chcąc jeszcze za pomocą dotyku stwierdzić jego istnienie. A ponieważ nie może go dosięgnąć, dochodzi do wniosku, że księżyc znajduje się w odległości większej niż długość ręki. Dziecko bawi się przed kominkiem i podziwia piękny kolor ognia. Wyciąga rączkę, aby stwierdzić jego obecność także i za pomocą dotyku. Zostaje jednak oparzone i czuje ból. Dochodzi więc do wniosku, że nie należy dotykać ognia, gdyż może to spowodować ból.
Podobnie i ko
?za pomocą dotyku i „szóstego zmysłu" stwierdza, że pomiędzy dwoma palikami jest rozciągnięty niewidoczny drut, i że potrącenie go grozi bólem, a więc w skoku pokonuje przeszkodę na bezpiecznej wysokości a więc powyżej słupków, tak aby nie narazić się na ból.
Wyjaśnia to, dlaczego koń
, będąc z natury krótkowidzem, nauczył się w Nowej Zelandii pokonywać przeszkody z kolczastego drutu, jak gdyby był obdarzony sokolim wzrokiem.

Podsumowanie

Z zacytowanych powyżej doświadcze
?łatwo możemy wywnioskować, że ko?za pomocą wzroku dostrzega interesujący go obiekt z maksymalnej odległości około 300 metrów, jeśli stoi nieruchomo, oraz maksymalnie 150 metrów, jeśli porusza się galopem. Można także stwierdzić, że ko?rzadko spogląda w górę, natomiast dużo lepiej niż człowiek widzi to, co się dzieje za jego plecami. Zjawisko to można wytłumaczyć dwojako, zarówno ze względu na budowę anatomiczną konia jak i z filozoficznego punktu widzenia.
Człowiek jest ssakiem, który często i bez zbytniego trudu spogląda w górę. Jego oczy są usytuowane równolegle do horyzontu i prostopadle do przegrody nosowej, podczas gdy źrenice mogą dowolnie się poruszać. Ludzkie ciało, szyja i głowa leżą na tej samej linii prostej. Człowiekowi wystarczy lekko podnieść głowę żeby dokładnie zobaczyć niebo i zachodzące tam interesujące zjawiska. Koń
natomiast ma oczy usytuowane po obu stronach głowy podobnie jak nasze uszy. Końska szyja jest ustawiona lekko skośnie w górę, i ma niewielką swobodę ruchu do góry, natomiast dość dużą swobodę ruchu w dół. Głowa tworzy z szyją kąt prosty, lecz nos skierowany jest w stronę ziemi.
Te właśnie warunki anatomiczne ograniczają w istotny sposób ruch głową do góry. w ramach rekompensaty natura obdarzyła konia nadzwyczaj delikatnym węchem, smakiem i przede wszystkim dotykiem.
Szczególnie delikatna i wrażliwa jest skóra na nosie zwierzęcia i dzięki jej wrażliwości ko
?potrafi spożywając obrok w zupełnych ciemnościach, odróżnić ziarna owsa od ziaren wyki. Także i człowiek wykorzystuje wrażliwość ko?skiego nosa, kiedy zachodzi potrzeba przeprowadzenia jakiegoś niewielkiego lecz bolesnego zabiegu.
Nos konia zostaje mocno ściśnięty za pomocą tzw. dudki, w ten sposób, że kiedy biedak tylko spróbuje się poruszyć odczuwa on ból tak silny, że stoi nieruchomo nawet podczas bardzo bolesnego zabiegu. Z dwóch rodzajów bólu wybiera mniej dotkliwy. Koń
nie posiada nawet fizycznych możliwości psa, który w pozycji siedzącej może obserwować swego pana, który właśnie wychyla się z okna, lub też wyć do księżyca.
Doświadczenia wykazały, że konie posiadają krótki wzrok, dlatego iż długi wzrok nie jest im potrzebny, a natura obdarza wszystkie stworzenia w zależności od ich potrzeb. Zmysły zwierząt służą im przede wszystkim do ochrony życia jednostki i gatunku. Na wolności koń żywi się przede wszystkim trawą, nie ma więc ryzyka, że pokarm może mu uciec, poza tym tego rodzaju pożywienia musi on szukać na ziemi i wokół siebie, a nie w górze i daleko na horyzoncie. Natomiast koń
musi posiadać świetnie wykształcone dotyk, węch i smak, aby nie popełniać błędów, które go mogłyby kosztować życie.
Drapieżne ptaki, których pożywienie stanowią szybko poruszające się małe zwierzęta, muszą mieć doskonały wzrok, bo w przeciwnym razie nie mogłyby polować i w krótkim czasie wymarłyby z głodu. U wszystkich ras zwierząt pięć zmysłów jest rozwiniętych w specyficzny sposób, adekwatny do potrzeb życiowych danej rasy. Jednak w każdym wypadku bardzo rozwinięty jest zmysł dotyku. Istota pozbawiona tego zmysłu nie byłaby bowiem zdolna do życia już w chwili narodzin, dziecko bowiem nie potrafiłoby znaleźć matczynej piersi i nie byłoby zdolne do ssania.
Kto traci wzrok i słuch, ma jeszcze szanse na przeżycie, natomiast nie miałby ich ten, kto by stracił dotykową wrażliwość ust. gruncie rzeczy wszystkie zmysły redukują się do zaledwie jednego, a mianowicie dotyku, czyli kontaktu pomiędzy dwoma ciałami fizycznymi, czy pomiędzy ciałem fizycznym a falami powietrznymi, dźwiękowymi i świetlnymi. Lecz sama zdolność zdobywania pożywienia nie wystarcza, aby utrzymać się przy życiu, trzeba jeszcze umieć bronić się przed niebezpiecze
?stwami. dlatego każde zwierzę ma swój specyficzny sposób obrony.
Koń
ma do dyspozycji trzy sposoby obrony: może kopać, gryźć i... uciekać. Ko?gryzie rzadko i nie jest zdolny, aby walczyć w ten sposób. Ko?wierzga jedną nogą chcąc odstraszyć intruza, natomiast wierzga dwoma nogami (mówimy wtedy, że „bije zadem"), kiedy chce odstraszyć przeciwnika lub... dla zabawy. Jednak w obliczu prawdziwego niebezpiecze?stwa wszystko to stanowi słabą obronę... a więc koń woli uciekać. I tak ucieczka jest dla konia najpewniejszym sposobem ocalenia życia.
A właśnie podczas ucieczki okazuje się przydatna zdolność spoglądania wstecz bez potrzeby odwracania głowy, większe zagrożenie stanowi bowiem zwykle ścigający konia wróg, niż to co koń
ma przed sobą. Nieruchomą przeszkodę można przecież zawsze ominąć albo przeskoczyć.
I to właśnie powód dla którego koń
jest jednym z najszybszych i najwytrwalszych w biegu zwierząt.
„The Morris Owner" opublikował następującą tabelę szybkości osiąganych poprzez poszczególne czworonogi.Największa przypuszczalna szybkość w kilometrach na godzinę została określona na podstawie teoretycznego rezultatu osiągniętego na dystansie 400 metrów.
Świnia - 17,5 km/ godzinę
Owca - 24,0 km/ godzinę
Dziki królik - 56,5 km/ godzinę
Chart - 65,0 km/ godzinę
Zając - 72,5 km/ godzinę
Koń
wyścigowy pełnej krwi - 77,8 km/ godzinę
Jeleń -
80,0 km/ godzinę
Kozica - 88,0 km/ godzinę
Gepard - 128,0 km/ godzinę

Maksymalna szybkość konia została określona w oparciu o wynik osiągnięty przez amerykań
skiego ogiera Man O'War na dystansie 400 metrów na torze piaszczystym i pod wagą 58 kg. Praktycznie rzecz biorąc powyższa statystyka nie może być dokładna z kilku powodów.
1. Ponieważ szybkość wszystkich zwierząt za wyjątkiem konia została obliczona na podstawie przebiegu bez obciążenia, jakie stanowi ciężar jeźdźca.
2. Ponieważ żadne z powyższych zwierząt nie było zdolne do utrzymania podanej szybkości w ciągu następnych 400 metrów.
3. Ponieważ podczas polowania w tym samym czasie i na tej samej drodze, pies prawie zawsze dogoni zająca, a koń
jelenia czy kozicę.

Dlatego jestem zdania, iż możemy założyć, że koń pełnej krwi bez jeźdźca na dystansie 20 kilometrów w linii prostej bez przeszkód jest niewątpliwie najszybszym zwierzęciem na świecie. I tak chyba należałoby podsumować moje spostrzeżenia dotyczące wzroku koni pełnej krwi i wnioski, jakie z nich wynikają.


Powrót do treści | Wróć do menu głównego